Beethoven to nie tylko klasyk. Późny Beethoven to nie tylko prekursor romantyzmu, ale praktycznie romantyk. Jeden z moich ulubionych.
Nie przepadam za Mozartem. Dostałam od mojej nauczycielki płytę z jego utworami "Mistrzowskie Dzieła" i nie przypadł mi do gustu. Jego utwory są takie zbyt beztroskie np. figaro. Beethoven cierpiał i to czuc w jego muzyce.
Lubię Beethovena za pomruk w basach. Był bodajże jednym z pierwszych, którzy wprowadzili partię solo kontrabasu do kompozycji. Idealnie współgra z moją drugą miłością muzyczną, czyli metalem symfonicznym (w tym pomysłami Christophera Lee oczywiście). Niemniej po solidnej sesji heavy przydaje się czasem trochę Mozarta dla odświeżenia uszu i odpoczynku.